Miasto zanieczyszcza rzekę i zaprasza krakowian do jej sprzątania
Miejskie wodociągi zanieczyszczają fekaliami rzekę Dłubnię, a Zarząd Zieleni Miejskiej zaprasza teraz mieszkańców do jej posprzątania. Pytanie jest proste. Czy ktoś się odważy?
Wczoraj informowaliśmy, że Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji regularnie “zrzuca” do Dłubni ścieki komunalne z przelewów burzowych przy ul. Ptaszyckiego i Cienistej. Ponieważ jest to tzw. kanalizacja ogólnospławna do rzeki trafia zarówno “deszczówka”, jak i ścieki sanitarne. Nowohucki radny Tomasz Urynowicz, podkreśla, że po każdej takiej akcji koryto rzeki zanieczyszczone jest fekaliami, odpadami i zużytymi środkami higieny osobistej.
MPWiK tłumaczy, że tak się staje wówczas, gdy woda z powodu ulew gwałtownie wzrasta w kanałach i przez to są one niewydolne. Dodaje też, że na takie działanie spółka ma pozwolenie wodnoprawne.
Informacja o zanieczyszczaniu Dłubni przez krakowskie wodociągi w ostatnich dniach zbiegła z akcją sobotniego sprzątania tej rzeki, którą współorganizuje inna jednostka miejska - zarząd zieleni. Do uczestnictwa w tym wydarzeniu zachęcani są mieszkańcy Krakowa.
Nasuwa się jednak pytanie, czy kilka dni po takich zrzutach sprzątanie Dłubni będzie dla krakowian bezpieczne. Tym bardziej, że organizatorzy zapowiadają czyszczenie nie tylko brzegów, ale wyciąganie przy pomocy kajaków śmieci zalegających koryto Dłubni. Trzeba będzie więc do niej wejść.
Dr Magdalena Gala, rzecznik Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska, twierdzi, że w takiej sytuacji osoby biorące udział w sprzątaniu powinny być zaopatrzone w specjalistyczne rękawice i buty tzw. wodery, które ochronią ręce i nogi przed skaleczeniem. Tymczasem z informacji organizatora, wynika, że mieszkańcom rozdane zostaną worki i rękawice.
Próbowaliśmy zapytać w Zarządzie Zieleni Miejskiej, czy istnieje możliwość wyposażenia mieszkańców w lepszą odzież ochronną, ale przedstawiciele tej placówki byli dziś dla nas nieuchwytni. Chcieliśmy się również dowiedzieć, czy istnieje możliwość przełożenia akcji, by wzięła w niej udział większa liczba krakowian. Niektórzy mogą być bowiem zniechęceni faktem, że niedawno doszło do zrzutów ścieków.
Obecny stan rzeki nie zraża to jednak radnego Urynowicza. - Wybieram się sprzątać Dłubnię, bo to miejsce łączy się ze wspomnieniami z dzieciństwa. Idę tam jednak z dużym gniewem na politykę miejską - mówi Tomasz Urynowicz.